Janusz Śniadek Janusz Śniadek
2960
BLOG

Polskim pracownikom praca na czarno, a kolesiom miliony

Janusz Śniadek Janusz Śniadek Polityka Obserwuj notkę 66

Takie jest pierwsze przesłanie „nowego” rządu z panią Ewą Kopacz na czele.

Ewangeliczne kryterium prawdy „po czynach ich poznacie” bezlitośnie obnaża rzeczywiste intencje rządzącej Polską od siedmiu lat koalicji PO-PSL . Nie puste słowa oraz obietnice (wzorem Donalda Tuska) z expose nowej pani premier stojącej na czele Rządu Ocalenia Platformy, ale dokonania nowej starej ekipy dają odpowiedź na nurtujące Polaków pytanie: Czy coś się zmieni?

O czym nie mówiła pani Kopacz, a co robi Platformaniekoniecznie w świetle jupiterów? Postawiony i przegłosowany przez posłów PO na sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. Zmian w Kodyfikacji 25 września wniosek wydaje się tak niesłychanie kompromitujący, że kilka dni temu, gdy na antenie Radia Gdańsk opisałem zaistniałą sytuację, obecny w studio senator z Platformy zarzucił mi kłamstwo. Wszystko, o czym mówiłem i chcę powiedzieć teraz, jest udokumentowane w materiałach sejmowych, dlatego zagroziłem mu zgłoszeniem sprawy do komisją etyki. Sprawa dotyczy ogromnego problemu gospodarczego i społecznego – pracy na czarno.

Nieco wcześniej, 11 września na posiedzeniu połączonych komisji sejmowych – Kontroli Państwowej oraz Polityki Społecznej i Rodziny – główna inspektor pracy prezentowała sprawozdanie z działalności PIP za 2013 rok. W części dotyczącej wspomnianego zjawiska tzw. pracy na czarno jeszcze dobitniej niż w ubiegłych latach Inspekcja Pracy sformułowała postulat zmiany legislacyjnej polegającej na wprowadzeniu obowiązku zawierania i wręczania pracownikowi umowy o pracę na piśmie jeszcze przed dopuszczeniem do pracy. Obecny stan prawny jest taki, że pracodawca może wręczyć pracownikowi umowę na piśmie do końca pierwszej dniówki. W rezultacie, gdy inspektor pracy stwierdza na terenie kontrolowanego zakładu obecność pracowników nieposiadających pisemnej umowy, wyjaśnienie jest jedno: ta osoba jest właśnie pierwszy dzień w pracy. W rezultacie pracownik pracujący bez umowy o pracę bezkarnie dla pracodawcy może być „pierwszy dzień” w pracy całymi tygodniami, nawet miesiącami. Inspektorzy nazwali to zjawisko „syndromem pierwszej dniówki” i są wobec niego bezsilni.

Praca na czarno nie jest w Polsce ścigana, gdyż jest to świadoma polityka rządu. Problem jest znany od lat, ale oczywistej luki prawnej się nie likwiduje. To element prowadzonej przez PO polityki rozwoju gospodarczego opartego na niskich kosztach pracy, zapewniających rzekomą konkurencyjność naszej gospodarce. Taka polityka jest typowa dla krajów kolonialnych. To właśnie jej efektem są plagi śmieciówek i pracy na czarno, rujnujące nasz system emerytalny i budżet. Na dłuższą metę jest to polityka ekonomicznie zabójcza. Ma wszelkie cechy gospodarki rabunkowej i równie wyniszczające skutki. Rekordowe zyski i należąca do najwyższych w Europie rentowność kapitału jest osiągana w polskich firmach dzięki niskim płacom i ucieczce od składek na ZUS. Tooznacza przyszłe nędzne emerytury i malejący popyt wewnętrzny. W ten sposób zjadamy dzisiaj przyszłość swoją i następnych pokoleń.

Według danych PIP zbieżnych z Eurostatem w polskich firmach liczba pracujących na czarno sięga 800 tysięcy osób. Liczba pracujących na umowach śmieciowych jest ponad dwukrotnie większa. Przygotowany przeze mnie projekt ustawy, dający szansę ograniczenia obu tych patologii, poparty przez wymaganą liczbę posłów z PiS został złożony w Sejmie i tam zablokowany przez Platformę ponad 2 lata temu. W celu ominięcia tej blokady przygotowany został kolejny projekt (zmiana do Kodeksu pracy), sprowadzający się tylko do realizacji postulatu od lat podnoszonego przez PIP: wspomnianego wcześniej obowiązku wręczania umowy o pracę na piśmie przed dopuszczeniem do pracy. Dlaczego ta prosta zmiana, nie wnosząca nic nowego poza ułatwieniem egzekucji już obowiązującego prawa, spotyka się z tak silnym oporem rządzących? Dlaczego furtka prawna, przez którą wyciekają z ZUS-u i budżetu miliardy złotych, furtka rujnująca uczciwą konkurencję zdaniem rządzącej Platformy musi pozostać otwarta? Sprawa jest tak niesłychana, że nawet senator z Platformy nie mógł uwierzyć w postawę swoich kolegów.

Toczone przez lata pomiędzy rządem i związkami zawodowymi spory o wysokość płacy minimalnej pokazują najdobitniej, jak zdaniem Platformy powinny wyglądać zarobki zwykłych ludzi. Tania siła robocza – śmieciówki i praca na czarno – to główny atut naszej gospodarki. Tania siła robocza to również polska specjalność eksportowa.

Skandal, jaki wstrząsnął opinią publiczną w związku z zarobkami i odprawą w spółce Skarbu Państwa nowej minister transportu oraz najbliższego doradcy premiera Tuska, którego zatrudniono w Orlenie z bajońskim uposażeniem, pokazuje zupełnie inny świat, w jakim żyją prominenci z Platformy. Sprawa pozornie została ucięta i zakończona. Zrobiono wszystko, żeby ją szybko wyciszyć, bo niechcący został odsłonięty czubek wielkiej góry lodowej. Przecież te ogromne wynagrodzenia dla członków władz podmiotów i spółek publicznych są normą w całym kraju. Skali zjawiska można się tylko domyślać, bo informacje na ten temat są skrzętnie ukrywane i chronione.

W Sejmie pojawił się projekt ustawy oparty na postulacie „Solidarności” objęcia obowiązkową składką na ZUS członków Rad Nadzorczych. W uzasadnieniu do ustawy pojawiają się liczby. Blisko 50 tysięcy ludzi w Polsce zasiada w RN. Pominąwszy zawiłości, w dużym uproszczeniu: jeśli część z nich zostanie objęta składką ZUS, to wpływy do budżetu powiększą się o ponad 300 mln złotych. Mowa jest tylko o członkach RN. Członkowie zarządów, z reguły na kontraktach i płacący tylko symboliczny ZUS, nie zostali tu uwzględnieni. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby na podstawie przytoczonej informacji oszacować łączne wynagrodzenia władz spółek na miliardy złotych.

Polska coraz bardziej się rozwarstwia i dzieli. Żeby nie epatować skrajnościami, przytoczę dane bardzo ogólne. Według „Diagnozy społecznej” prof. Janusza Czapińskiego, średni dochód na członka rodziny w Polsce wynosi 1349 zł. Według COBOS, przy podziale wszystkich Polaków na cztery grupy – w grupie najlepiej zarabiających średnia na osobę wynosi 2 900 złotych, podczas gdy w ćwiartce dolnej ta średnia wynosi tylko 520 zł. Różnica między grupami jest prawie sześciokrotna, wynosi 5,6 . Grupa ludzi najzamożniejszych w Polsce, w tym elity rządowe, żyją w innym świecie. Nie chcą rozumieć zwykłych ludzi.

Przytoczona statystyka nie oddaje dramatów ludzi bezrobotnych i pracujących na czarno. Wykorzystywanie poselskiego mandatu do świadomej obrony i pozostawiania luki prawnej umożliwiającej bezkarne zatrudnianie na czarno zmusza do refleksji nad człowieczeństwem robiących to ludzi.  „Poznacie ich po owocach”, mówi Ewangelista. Prawdą o zamiarach Platformy nie są słowa pani premier Kopacz, ale to, co rzeczywiście się robi.  Zwykłym ludziom, pracownikom praca na czarno, a kolesiom miliony.

Janusz Śniadek

 

tekst opublikowany w GPC, 03.10.2014

Były przewodniczący NSZZ "Solidarność", Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka