Janusz Śniadek Janusz Śniadek
221
BLOG

Kopacz - dużo prawdy mimo woli

Janusz Śniadek Janusz Śniadek Polityka Obserwuj notkę 1

Paradoksalnie, im bardziej Pani Premier stara się zwodzić ludzi, tym bardziej obnaża prawdę o sobie. W primaaprilisowy wieczór, w ekskluzywnym wywiadzie dla Polsat News, przez czterdzieści minut tłumaczyła co miała na myśli w niefortunnym dziesięciominutowym przemówieniu, nazywanym „podsumowaniem działań rządu”, a wygłoszonym dzień wcześniej. Na zarzut dziennikarki: „Dlaczego wystąpienie było tak zwięzłe i krótkie?”- buńczucznie oświadczyła: „Ja nie przyszłam tutaj, żeby uprawiać politykę, ja przyszłam do roboty.” Doprawdy, rozbrajająca szczerość. „Polityka to roztropna troska o dobro wspólne”- uczył święty Papież Jan Paweł II. Trzeba zgodzić się z Panią Kopacz, że troski o dobro wspólne w działaniach Platformy Obywatelskiej trudno się doszukać.

Jednak wysłuchanie i obejrzenie tego „niepolitycznego”- przed primaaprilisowego sprawozdania Pani Premier z działań rządu nie było czasem kompletnie straconym. Po pierwsze, skojarzyło mi się ono ze słowami dwóch mężów, jak najbardziej politycznych. „Takie podsumowanie, jaki rząd” – parafrazując Bronisława Komorowskiego, albo „o wyjątkowo słabym końcu” - w tym wypadku Platformy, nawiązując z kolei do powiedzenia Leszka Millera.

Bez wątpienia, największą zaletą wystąpienia Premier Kopacz, było mimowolne obnażanie rzeczywistości. Ta żałosna próba naśladowania Tuska, z wygłaszaniem kolejnych expose, bezlitośnie odsłoniła prawdę o nicości Pani Premier i ekipy PO. Chełpienie się rekordową liczbą pracujących Polaków, przy nieustannie malejącej liczbie zatrudnionych na  stałym stosunku pracy, oznacza wzrost ilości umów śmieciowych. Atak na opozycję z zarzutem odrzucania ręki nieustannie wyciągniętej do dialogu, to zwykła hucpa, primaaprilisowy żart. W Sejmie to Platforma z zasady odrzuca wszelkie projekty ustaw zgłaszanych przez opozycję i projekty obywatelskie z podpisami milionów ludzi. Swój dyktat nazywa wolą dialogu - to dobre. Nawet niezawodni dotąd medialni apologeci PO okazali się bezradni. Komentarze ostrożne. Lepiej przemilczeć niż zachwycać się tym blamażem, a najlepiej przykrywać go biciem piany wokół sądowej „dintojry” polegającej na skazaniu Mariusza Kamińskiego za walkę z korupcją.

Pani Premier w Polsat News broniła wyroku skazującego Mariusza Kamińskiego podkreślając niezależność sądów. Pod tą kurtyną rzekomej niezawisłości sądów pleni się „syndrom sędziów Milewskich”. Aparat sprawiedliwości okazuje się niezależny, ale od rozumu, od interesu społecznego i polskiej racji stanu. Nie służy budowaniu bezpieczeństwa obywateli i zaufania do państwa. Przeciwnie, wszyscy stajemy się zakładnikami swoistej „kasty”, która przypisuje sobie niemal boskie przymioty. Nie wolno przecież kwestionować orzeczeń sądu. Młody człowiek w sędziowskiej todze próbuje kreować się na gwiazdę, wygłaszając chętnie podchwytywane przez media kwestie - godne raczej celebryty, niż sędziego. Tymczasem państwo obraca się w coraz większą „kamieni kupę". Taka prawda.

Janusz Śniadek

Były przewodniczący NSZZ "Solidarność", Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka